Świadectwo Piotra o mszy św. z modlitwą o uzdrowienie

Świadectwo Piotra o mszy św. z modlitwą o uzdrowienie

Nazywam się Piotr. Urodziłem się w grudniu 1983 r. Pochodzę z dużej, katolickiej rodziny. Mam dwie starsze siostry i starszego brata. Rodzice przekazali mi wiarę w Boga, ale w czysto tradycyjny sposób. Dali mi również miłość, troskę i poświęcenie, ale także krzyż. Bardzo ciężki krzyż. Pochodzę z rodziny patologicznej.

Do Wspólnoty Odnowa w Duchu św. Kyrios trafiłem na początku 2009 r. Zaraz po Kursie Filip, który ta wspólnota współorganizowała z siostrzaną Oblubienicą. Z kolei na Kurs Filip trafiłem po tym, jak kilka miesięcy wcześniej rozpadł się mój związek z kobietą. Przeżyłem to o tyle boleśnie, gdyż były już plany dotyczące ślubu. Byliśmy w narzeczeństwie. Pan pozwolił, aby ten związek rozsypał się na milion kawałków. Wtedy nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale dziś – dziękuję za to Bogu.

Po kilku miesiącach należenia do Wspólnoty, lider zaproponował mi, abym wziął udział w REO organizowanym w jednej z warszawskich parafii. Zgodziłem się, choć z pewnymi oporami. W ten sposób stopniowo odkrywałem JEZUSA w moim życiu.

Wyjątkowym wydarzeniem w tym czasie, był Kongres Odnowy w Duchu św. w Częstochowie, który przeżyłem niezwykle radośnie.

Jednak jesienią minionego roku, zaczęło ze mną dziać się coś dziwnego. Mianowicie, zacząłem się w nocy dusić. Zwyczajnie, budziłem się w środku nocy, nie mogąc wziąć powietrza w płuca. Tak przez kilka sekund. Ucisk w mostku. Brak tchu. Straszne. Zdarzyło się to raz, drugi… Budziłem się rano i po prostu olewałem temat. Tak jakby to, co działo się w nocy, to był jakiś sen. Generalnie, zbagatelizowałem problem.

Ale on wrócił. I to szybko. Sytuacja była coraz bardziej beznadziejna i straszna. Nie wiedziałem co robić. Lekarze, którzy mnie badali jednomyślnie twierdzili, że jestem zdrowy, a moja przypadłość to po prostu nerwy. W końcu dostałem tabletki uspokajające, aby móc normalnie spać. Nie mogłem jednak wciąż łykać uspokajaczy, bo to droga donikąd.

Był to już czas, w którym wszystko starałem się budować z JEZUSEM. Uznałem więc, że On może mnie z tego uwolnić. Oddałem to Jemu. Zacząłem szukać mszy św. z modlitwą o uzdrowienie.

Po pierwszej takiej mszy u Jezuitów na Rakowieckiej w Warszawie, noc później, odstawiłem tabletki. Nie biorę ich do dziś. Wierzę, że to sam JEZUS mnie uwolnił, abym dzisiaj mógł o tym świadczyć.

Ale JEZUS Uzdrowiciel z tego doświadczenia wyciągnął jeszcze więcej. Otwierając mnie na msze św. z modlitwą o uzdrowienie, zaczął leczyć inne moje przypadłości. I czyni to stale. A ja chętnie Mu na to pozwalam.

Owocem mszy świętych z modlitwą o uzdrowienie jest moje pragnienie otwarcia się na coraz bliższą relację z JEZUSEM oraz na ludzi. Widzę to w pracy, w rodzinie. Ale w sposób szczególny, widzę, że JEZUS mocą Ducha św. otwiera mnie na Wspólnotę, a więc na osoby szczególnie mi bliskie. Dziś w sposób szczególnie wyraźny dostrzegam, że właśnie tu, wśród tych ludzi chcę być i chcę z nimi tworzyć wspólne dzieło na chwałę JEZUSA Chrystusa. Chcę byśmy mocą Ducha św. tworzyli Jedno. I wierzę, że JEZUS też tego chce i działa w nas a także przez nas.

JEZU, chcę abyś dalej mnie uzdrawiał, przemieniał i prowadził. Tobie oddałem swoje życie na początku 2009 r. i czynię to stale każdego dnia. Mocą Ducha św. oddaję Ci JEZU cześć i chwałę na wieki!

Alleluja!

Piotr
styczeń 2010

Mogą Cię również zainteresować: