Świadectwo Joli po rekolekcjach Uzdrowienie Wspomnień

Chciałabym tym świadectwem zaświadczyć o tym jak Jezus uleczył moje serce.

Moja rodzina nie była raczej rodziną religijną. Gdy miałam 6 lat zmarła moja Mama. Tata ożenił się ponownie bardzo szybko i od razu wyjechał za granicę do pracy, jak tłumaczył, żeby zapewnić nam byt, mam jeszcze siostrę i brata. Potem zobaczyłam, jak to bardzo zaważyło na moim życiu, bo ta jego ucieczka spowodowała we mnie ogromne poczucie braku bezpieczeństwa i poczucie odrzucenia przez własnego Ojca.

W pewne wakacje jako studentka wyjechałam na kurs angielskiego do Anglii i tam poznałam chłopaka. Relacja była trudna, bo na odległość, ja w Polsce, on w Anglii, ale też dlatego że była to relacja toksyczna. Po kilku latach burzliwego związku „na odległość” decydujemy się na ślub. Wyjeżdżam do Anglii i po kilku miesiącach pobieramy się. Po 8 miesiącach wracam do Polski. Zachowanie męża okazuje się patologiczne, a ja ratuję się ucieczką do kraju. Potem rozpoczyna się walka o małżeństwo, praca z psychologiem i mój proces nawracania. Wtedy właśnie trafiam do Odnowy w Duchu Świętym. Niestety mąż nie chce uczestniczyć w terapii. Właściwie o nasze małżeństwo walczę sama. Po 4 latach podejmuję ostateczną decyzję. Decyduję się na rozwód cywilny, składam wniosek o stwierdzenie nieważności małżeństwa.

Moje nawrócenie pozwala mi pomału porządkować samą siebie, odbudowywać samą siebie po tych trudnych sytuacjach. Ale cały czas, już po kilku dobrych latach formacji w Odnowie, czułam w sercu jakiś taki ciężar i przemożny smutek. Wewnętrznie czułam się cały czas taka, mówiąc kolokwialnie, „pokurczona” i jak „zbity pies”.

Po rozmowach z jedną osobą we Wspólnocie decyduję się na wyjazd na kolejne rekolekcje Uzdrowienia Wspomnień, aby do relacji z mężem zaprosić Jezusa. Po kilku latach terapii i pracy z psychologiem byłam pewna, że wszystko zostało tutaj uporządkowane i przebaczone. Ale okazało się, że jednak miałam do tej relacji zaprosić Jezusa, który uzdrowił moje serce na tych rekolekcjach. Wracając do domu czułam się wewnętrznie „o kilka centymetrów wyższa”. Tak wewnętrznie „wyprostowałam się” i odzyskałam poczucie swojej wartości.

Miesiąc potem na modlitwie wstawienniczej jedna z modlących się osób nade mną przekazuje mi ten fragment z Pisma św. (tutaj tylko częściowy cytat):
“O nieszczęśliwa, wichrami smagana, niepocieszona!
Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie
i fundamenty twoje na szafirach.
Uczynię blanki twych murów z rubinów
a z drogich kamieni – cały obwód twych murów.
[…] Będziesz mocno osadzona na sprawiedliwości.
Daleka bądź od trwogi, bo nie masz się czego obawiać,
i od przestrachu, bo nie ma on przystępu do ciebie”.
(Iz 54, 11-14)
Wtedy nie do końca rozumiałam te słowa. Ale miesiąc później Jezus zaprasza mnie do posługi na Kursie Filip, potem na rekolekcjach REO. I to był błogosławiony czas. Jezus uzdrawiał mnie w tym czasie. Odbudował mnie jako osobę i kobietę. Zdjął ze mnie CAŁY ten ciężar, jaki czułam w sobie. Wyleczył moje serce z lęku odrzucenia przez drugą osobę. Pokazał mi obraz PRAWDZIWEGO KOCHAJĄCEGO BOGA-OJCA. Wlał w moje serce odwagę, radość i CHĘĆ DO ŻYCIA. Ja wierzę, że Bóg wypełnia właśnie te Słowo z Księgi Izajasza. Odbudowuje mnie na nowo, wydobywając ze mnie piękno, to które we mnie wcześniej złożył, a które zostało tak bardzo stłamszone.

I Ciebie zachęcam, jeśli masz jakiś ciężar w sercu, Twoja dusza jest chora, to ODDAWAJ TO JEMU. ODAJ MU SWÓJ GRZECH I CHOROBĘ SERCA, A ON CIĘ UZDROWI. Tak jak mnie uzdrowił.

Chwała Panu!

Jola
luty 2010

Mogą Cię również zainteresować: