Przez osobiste nawrócenie do służby – relacja z rekolekcji w Sulejówku

W ostatni weekend listopada odmówiliśmy sobie andrzejkowych szaleństw, aby uczestniczyć w dniach skupienia naszej post-akademickiej grupy Odnowy w Duchu Świętym Kyrios.

Hasłem przewodnim tegorocznych rekolekcji było zdanie: „Przez osobiste nawrócenie do służby”. Nieśmiało można rzec, iż tradycyjnie dni skupienia poprowadziła zaprzyjaźniona już z nami grupa SOS Mocnych w Duchu.

Zaproszenie na wyjazd wspólnotowy ponawiane na spotkaniach modlitewnych od wielu tygodni przerosło oczekiwania organizatorów: było nas prawie 50 osób, w tym wiele osób nowych, co jak na naszą grupę jest wspaniałym osiągnięciem. Rekolekcje rozpoczęliśmy Mszą Świętą w piątkowy wieczór przy Domu Rekolekcyjnym Ojców Marianów w Sulejówku k/Warszawy.

Miejsce w pobliżu lasu, z dala od zgiełku miasta sprzyjało oderwaniu się od codzienności i lepszemu zaangażowaniu w to, co zostało nam zaproponowane. Trzeba tutaj dopowiedzieć, że nasze uczestnictwo w rekolekcjach nie było tylko czasem słuchaniem konferencji i modlitwy, ale wymagało też naszego włączania się. Po owocach poznamy, jakie będą rezultaty naszej pracy. Ale po kolei.

 

 

Piątkowy wieczór dał nam okazję do krótkiego przedstawienia się, a to pozwoliło nam  łatwiej otwierać się na siebie i lepiej poznawać przez cały weekend. Ważnym wydarzeniem piątku była medytacja, w której patronował nam prorok Izajasz. Hasłem tego dnia były słowa Psalmu 80 „Odnów nas Boże”. Do medytacji przygotowało nas wprowadzenie Joli, a naszą cichą modlitwę wypełniało wołanie za prorokiem Izajaszem „My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata (…) A jednak, Panie Tyś naszym ojcem. Myśmy gliną, a Ty naszym twórcą. My wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich”. Czy jest we mnie tęsknota i wołanie za Bogiem? Czy potrzebuję przemiany i odnowy? W Bogu jest nasza ufność, jesteśmy Jego dziełem. Bóg Ojciec pragnie nas na nowo formować. Dzień pełen wrażeń zakończyliśmy spotkaniem modlitewnym.

W kolejnym dniu naszych rekolekcji towarzyszył nam Jan Chrzciciel i Jego wezwanie: „Głos wołającego na pustyni: prostujcie drogę Pańską”. Dzień rozpoczęliśmy jutrznią (co ważne, o bardzo przyzwoitej godzinie, czyli 8:30 🙂 ), następnie był czas medytacji i dzielenia się grupach.

 Mocno wybrzmiała w nas konferencja pt. ”Kto ty jesteś?” Zostaliśmy zaproszeni, aby na pustyni odkryć naszą tożsamość, aby stanąć przed Bogiem z naszym własnym JA, z tym co jest wyjątkowe dla mnie. Wyjątkowość ta dotyczy moich naturalnych zdolności, charyzmatów, ludzi, których znam, a także odnosi się do naszej wspólnoty, gdyż również przez nazwę naszej post-akademickiej grupy (Kyrios – Pan) Bóg pokazuje jej tożsamość. Jan Chrzciciel zachęca nas do radykalnych zmian, zachęca, abyśmy wyszli z naszej pustyni i służyli drugiemu człowiekowi, dzieląc się swoją wyjątkowością. Po ludzku nigdy nie poczuję się przygotowany do posługi, jednak muszę pamiętać, że jestem wyjątkowym człowiekiem wyjątkowego Boga. Mając wyjątkowość mam wszystko, wystarczy tylko moja postawa: tak Panie, chcę służyć.

Tak wsłuchani w słowa konferencji pozwoliliśmy im pracować w nas, oddając się osobistej medytacji różańcowej. Była to niezwykła modlitwa, bo przechadzając się po szeleszczących liściach w pobliskim lesie zapraszaliśmy Maryję i św. Elżbietę, aby wstawiały się za nami i wielu z nas doświadczyło Ich modlitewnej obecności.

Jako że w zdrowym ciele zdrowy duch, duchowe praktyki były przeplatane celebrowaniem posiłków i zajadaniem się smakołykami rekolekcyjnej kuchni, nie zabrakło również czasu na spacer, czy też kawę i ciastko w małej kawiarence, która na wszystkich przerwach tętniła życiem. Ktoś słusznie powiedział: jak dobrze tu przebywać razem!


Sobotnie popołudnie rozpoczęliśmy Mszą Świętą wraz z modlitwą wstawienniczą odbywającą się przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Kolejnym tematem naszych rozważań było Rozeznawanie wspólnotowe. W czasie tej konferencji poznaliśmy podstawowe kryteria wyboru służby i przebieg rozeznawania wspólnotowego. Na teorii jednak nie poprzestaliśmy i następnie już w mniejszych grupach i na modlitwie osobistej rozeznawaliśmy konkretne tematy odpowiadające potrzebom naszej wspólnoty.


Tym, co rozeznaliśmy, dzieliliśmy się z pozostałymi grupkami, padło wiele konkretnych propozycji, myśli i pomysłów. Sobotni wieczór ujawnił też charyzmat śmiechu we wspólnocie Kyrios. Była to wspaniała terapia śmiechem, której bardzo potrzebowaliśmy! Dzień zakończyliśmy Apelem Jasnogórskim.

Niedziela upływała pod hasłem „Z Maryją w życie w Duchu Świętym”, w tym dniu szczególnie towarzyszyła nam Maryja. Również ten dzień rozpoczęliśmy jutrznią, następnie medytacją, by w skupieniu wysłuchać konferencji „Moc w słabości się doskonali”. Zostaliśmy zaproszeni, aby z doświadczeniem umocnienia po rekolekcjach stanąć w naszej codziennej rzeczywistości, która jest pełna naszych słabości. Bóg stawia na ludzi słabych, bo to, co jest Twoją słabością może być Twoją mocą. Jeśli nazwiesz Twoje słabości, możesz je przybić do Krzyża. Nie bójmy się więc naszych słabości, ale z odwagą podejmujmy służbę, bo osłania nas moc Najwyższego Boga i modlitwa całego Kościoła.
Nasze dni skupienia zakończyliśmy Mszą Świętą wraz z niepowtarzalną modlitwą Magnifikat wspólnoty Kyrios, którą tworzyły nasze własne słowa uwielbienia Boga.

Krysia Kożuch

Świadectwa uczestników:

Pragnę złożyć świadectwo o wielkiej łasce jakiej doznałam podczas dni skupienia w Sulejówku.
Wydawało mi się, że to będzie dla mnie spokojny weekend i wszystko tak przebiegało do chwili, gdy przypadkowo usłyszałam czyjąś rozmowę. Jej treść, z pozoru nic nie znacząca obudziła we mnie bardzo żywe wspomnienia opowieści o czasie moich narodzin. Był to czas bardzo trudny dla mojej rodziny, przeplatany wieloma przeszkodami i dramatami. Szczególnie ciężkie chwile przeżywała moja Mama, podejrzewana przez część rodziny o to, że nie jestem dzieckiem mojego Taty i słuchająca narzekań, że to dziecko jest Im nie potrzebne. Dorastając dowiedziałam się o tym wszystkim i zrodziło to we mnie świadomy i podświadomy lęk przed założeniem własnej rodziny. Bałam się, że i mnie może spotkać podobna historia, że jestem skazana na powtarzanie takich schematów. Nie chciałam by moje dzieci musiały przeżywać coś takiego. Wspomnienia i towarzyszące temu emocje tak rosły, że w niedzielę miałam ochotę opuścić dni skupienia i wrócić do domu z samego rana. Zmusiłam się, żeby pójść na medytację, chociaż łzy cisnęły mi się do oczu i nie miałam ochoty być z ludźmi. Oniemiałam, kiedy wskazano do medytacji fragment Ewangelii wg Św. Łukasza 1, 26-38. Nigdy wcześniej nie patrzyłam w ten sposób na Tą Ewangelię. Teraz zobaczyłam dwie kobiety, których błogosławiony stan wywołał szemranie w otoczeniu i które przynajmniej na początku musiały odczuwać straszny lęk w tej nieoczekiwanie zaistniałej sytuacji. Słowa: „Nie bój się (…)”,  „(…)moc Najwyższego osłoni Cię”, „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” odebrałam jako żywą odpowiedź na mój lęk. Słowa te wyciszyły moje emocje i napełniły moje serce ufnością i wiarą, że jeśli On zechce przekazać przeze mnie życie, zaopiekuje się mną i ochroni.
Chwała Panu !
J.

Na rekolekcjach w Sulejówku Pan Bóg wlał w moje serce nową nadzieję i siłę. Dojrzała tam chęć do nowej posługi, która gdzieś w sercu była, ale nikomu o tym nie mówiłem, a w Sulejówku zdobyłem się na odwagę i wyartykułowałem to pragnienie – zostało przyjęte z radością.
Poza tym Pan obdarzył mnie wielką łaską, o którą się modliłem i nosiłem w sercu  bardzo długo – łaskę stałego spowiednika, który miałby dla mnie czas, był otwarty, wyrozumiały itd. Minął tydzień, a ja nadal się tym tak bardzo cieszę jakbym w to do końca nie wierzył.
Rajmund

Bardzo się cieszę, że udało mi się wyjechać na wspólnotowe dni skupienia. Świetna terapia śmiechem- są w Kyriosie osoby z charyzmatem dowcipu i zarażającego śmiechu 😉
Na początku rekolekcji  powiedziano, że każdy z nas będzie miał jakiś taki przełomowy moment, że nie na darmo nas tutaj zgromadził Chrystus, tylko po „coś”. I było to „coś” na pewno w tym, że czuło się Ducha Wspólnoty, Ducha Jedności, Ducha Radości.
Przełomowy moment- ten indywidualny, osobisty.. gdy Bóg mówi, jak bardzo mnie kocha, jak bardzo jestem dla Niego cenna.. tak cenna, że jest w stanie wyrzucić mnie za burtę, jednocześnie ratując, tak jak Jonasza.. że tak jak Dobry Pasterz daje wolność swoim owieczkom, ale jak widzi, że odchodzą zbyt daleko to rzuca się za nimi.. są tak bardzo dla Niego cenne..
Przełomowy moment- zobaczyłam konkretne sytuacje, kiedy Dobry Pasterz rzucał się za mną, kiedy mnie ratował.
Kiedyś obiecałam Bogu, że będę Go szukać również w kościele i kiedy podjęłam decyzję i zaczęłam szukać sposobu jakby tu się „wypisać” z kościoła, zostałam wyrzucona za burtę. Zostałam uratowana.
Chwała Panu
Renata

Ostatni czas nie był dla mnie łatwy duchowo. Z jednej strony dzieją się w moim życiu dobre rzeczy, a z drugiej doświadczam pokus niepewności – że sobie z czymś nie poradzę, albo że nie mam pewności czy coś dobrze zrobiłem. Słowem – trudno. Na ten weekend jechałem z nastawieniem że nie jadę towarzysko, ale aby „na poważnie” spotkać się z Panem Bogiem.
Z dużą zgodą przechodziłem po kolei medytacje i ćwiczenia duchowe, które jednak nie wywierały na mnie większego wrażenia. Do czasu 🙂
Podczas charyzmatycznego spaceru z różańcem po lesie bardzo ucieszyły mnie intencje które otrzymaliśmy – inne na każdy dziesiątek, ale układające się w całość. Podczas tej modlitwy zobaczyłem, że złości mnie wciąż to, że bardziej zwracam uwagę czego inni chcą ode mnie albo jak wypadnę w oczach innych, niż czego ja naprawdę chcę. Tak nauczyłem się w dzieciństwie i tak mam. Chodziłem po lesie, i jednocześnie cieszyłem się bo dokopałem się do czegoś głębokiego w moim sercu, złościłem się na to co odkryłem, i oddawałem to w modlitwie. Nie umiem tego nazwać w słowach, ale odczułem że ta modlitwa została na serio „przyjęta na górze”.
Tego samego dnia później, podczas modlitwy wstawienniczej otrzymałem przekazane niezależnie przez 2 osoby bardzo podobne słowa poznania skierowane do mnie: że dostaję nowe imię „Waleczne Serce”, oraz że Jezus daje mi nowe, odważne serce, i pyta czy je przyjmuję. Bardzo mnie to ucieszyło. Nie piszę tego aby się chwalić, tym bardziej że było to niedawno i nie wiem na ile będę umiał rozwinąć to co dostałem. Ale piszę, bo chcę powiedzieć tyle: usłyszałem, uwierzyłem i przyjąłem te słowa. One dla mnie znaczą że Pan Bóg mnie zna, i lepiej niż ja sam zna moje pragnienia. Pan Bóg przypomniał mi że widzi mnie osobiście i Jemu bardziej niż mi zależy abym doświadczał Jego błogosławieństwa.
Weekendy wspólnotowe zawsze kojarzyły mi się z tym że one są dobre bardziej dla wspólnoty, niż indywidualnie dla  mnie. Ten wyjazd pokazał bardzo, że niezależnie od dobra wspólnoty ja osobiście dostałem coś ważnego dla mnie.
Cieszyłem się też widząc integrację naszej grupy. Zapadły mi w pamięć słowa Michała kiedy omawiał naszą pracę w grupach i prezentację wyników. Michał powiedział że nasze prezentacje wyników były tak  radosne, że aż „boi się wyobrazić sobie jak u nas może wyglądać droga krzyżowa”. Słowa były powiedziane żartem, ale one pokazały mi coś co nas łączy – potencjał dobrego humoru i dużą kreatywność.
Cieszyłem się też ogromnie z naszego opiekuna księdza Piotra. Jest z nami od niedawna i właśnie się poznajemy. Nasz ksiądz po prostu pokazał że jest z nami. Odczułem od niego ogromne zrozumienie, jedność z nami, otwartość i gotowość do służby, a przy tym talent aktorski i  humor.
Dziękuję Ci Panie za ten weekend.
Marcin

Podczas tego weekendu Bóg pokazał mi, że jako lider nie muszę być doskonała, a wręcz, że On wybiera osoby słabe do posługi, aby budować nie na sobie, ale na Nim. Otrzymałam zatem potwierdzenie, że rzeczywiście On wybrał mnie na to miejsce i na tę posługę. To było dla mnie ważne, ponieważ nurtowało mnie wiele wątpliwości i cały czas byłam z siebie – jako lidera – niezadowolona.
Zobaczyłam kolejny raz jak bardzo wszystko (sprawy wspólnoty) dźwigam na sobie i że przecież nie muszę tego robić, wystarczy że Jemu powierzę wszystko i oddam wspólnotę Jego opiece i po prostu otworzę się na współpracę z Nim i On poprowadzi nas jako grupę.
Oddałam zatem wspólnotę i nasze sprawy w opiekę Bogu i od razu On odpowiedział mi (następnego dnia – sic!) zgłoszeniem się jednego z animatorów do poprowadzenia katechezy, która w.g naszego grafiku miała być już za tydzień i ja już martwiłam się tą sprawą.
Jola

W sobotę, w drugi dzień naszych Dni Skupienia Michał powiedział konferencję pod tytułem “Kim Ty jesteś?”. Podczas swojej wypowiedzi zasugerował, żeby poszukać swojej tożsamości także w swoim imieniu. Bardzo mnie to poruszyło, bo moje imię w jęz. greckim znaczy perła.
Po konferencji kolejnym punktem był różaniec. W związku z tym, że lubię przyrodę, zdecydowałam się na odmówienie różańca, spacerując w pobliskim lesie. Gdy odmówiłam różaniec, ciągle powracała do mnie myśl, że mam na imię Perła, ale nie potrafiłam w ogóle się z nim utożsamić. Cały czas porównywałam się z innymi kobietami o tym samym imieniu. Powiedziałam wtedy Panu Bogu, że moje imię, to chyba jakaś pomyłka…
Wieczorem mieliśmy Mszę Świętą z modlitwą o dar posługiwania. Podczas modlitwy otrzymałam Słowo od Pana Boga “Jesteś piękna i wyjątkowa”. Wtedy poczułam, że naprawdę jestem dla Pana Boga bardzo ważna, nie tylko dlatego, że te słowa były bardzo budujące dla mnie, ale także dlatego, że odpowiedział tak szybko na moje wątpliwości. Dzięki temu, jest mi teraz łatwiej Mu zaufać. 🙂
Kilka dni temu podczas modlitwy osobistej po raz pierwszy w życiu powiedziałam do Niego “Mój Tato”.
Chwała Panu!
Perełka 😉

Dzięki uczestnictwu w weekendzie formacyjnym prowadzonym przez Zespół S.O.S „Mocnych w Duchu” zrozumiałam, jak wielkim darem jest Wspólnota, a w niej konkretne osoby, z którymi mogę budować relacje na różnych poziomach. Bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu za to, że kontynuuje we mnie proces uzdrawiania ran dot. właśnie sfery budowania relacji z innymi ludźmi. Zrozumiałam i poczułam, że w oczach Boga jestem kimś wyjątkowym i zostałam posłana, by być darem dla innych, ale też uczyć się przyjmować innych jako dar – z ich wyjątkowością i bogactwem wewnętrznym, które jest udziałem każdej osoby, i którym ta konkretna osoba także pragnie podzielić się ze mną.
Szczególnie mocno dotknęła mnie podczas naszych rekolekcji świadomość, iż jesteśmy właśnie WSPÓLNOTĄ i to, jak duże znaczenie ma budowanie dobrych, opartych na zaufaniu  relacji między nami – co z kolei zaowocowało we mnie jeszcze większą otwartością na dialog.
Wiem, że jestem słabym człowiekiem i często – kierując się zwyczajną ludzka kalkulacją z tego powodu rezygnowałam z bycia dla drugiej osoby, koncentrując się jedynie na moich niedostatkach i ułomnościach – rezygnowałam z rozpoznawania i dzielenia się tym, czym zostałam obdarzona przez Boga dla budowania wspólnoty Jego Kościoła.
Na weekendzie usłyszałam przekazane przez prowadzących podczas modlitwy wstawienniczej Słowa z Pisma św.: „wystarczy ci Mojej łaski” oraz „moc w słabości się doskonali”, które teraz konkretnie owocują w moim życiu – zawsze wtedy, gdy ogarnia mnie lęk i zniechęcenie, by choćby po prostu wyjść do drugiego człowieka lub podjąć wezwanie do dania z siebie więcej niż tylko bierne uczestnictwo i zaangażowania się na miarę moich możliwości czasowych – przypominam sobie to Boże Słowo, uświadamiając sobie jednocześnie, że nie muszę być doskonała i nieskazitelna, ale, że właśnie przez to wychodzenie do innych, przełamywanie wewnętrznych oporów i odrywanie się od skoncentrowania na swoich brakach, wspierana Bożą łaską i mocą Jego miłości uczę się kochać naprawdę i daję innym szansę na odpowiedzenie także miłością.
Bóg zbudował Kościół na ludziach słabych i ten Kościół przetrwał aż do dnia dzisiejszego oraz wciąż się rozwija – a to znaczy, że jest w Nim i dla mnie miejsce. To znaczy, że zostałam wystarczająco obdarowana i powołana do tego, by dzielić się otrzymanymi od Boga na chrzcie świętym darami z innymi oraz innym pozwalać się obdarowywać – po prostu budować Wspólnotę Kościoła, którego Głową jest Jezus Chrystus – Bóg-Miłość.
Sylwia

Mogą Cię również zainteresować: